Moje ukochane anime z dzieciństwa, oglądałam je z braćmi, którzy początkowo narzekali, że jak ja mogę oglądać takie głupoty, a potem sami tak się wciągnęli, że nie opuścili żadnego odcinka :) A ja do dziś nie mogę oglądać bez łez w oczach momentu, kiedy Kubo umiera...
Wiem coś o tym (mówię, czyt. piszę o płakaniu). Wracam tak mniej więcej raz w roku do tego anime, bo też je uwielbiałam w dzieciństwie i nadal uwielbiam (kto by pomyślał?) i za każdym razem jak oglądam to ryczę jak szalona przy tej scenie (chociaż przecież jestem już nastawiona psychicznie na to co nastąpi) :)
Szkoda, że teraz już nie robią takich anime, te starsze miały jednak niepowtarzalny klimat...I świetnych bohaterów, muzykę...Do dziś słucham tej wolnej wersji piosenki, którą Kazumi nagrywała podczas swojego debiutu. I oczywiście nieśmiertelny muzyczny temat puszczany zawsze w kluczowych momentach meczu :)
Cieszę się, że dane mi było obejrzeć takie porełki i że zdołały mi zapaść tak mocno w pamięć :)