Nie
Serial zakończył się wraz z odejściem Cristiny Yang.
Teraz to tylko „popłuczyny” tamtego „klimatu”.
Chwilami było „rozczulająco / wzruszająco” a chwilami „wesoło”
Teraz jest nijako.
Przecież to jest ściema, filmik, jakich wiele, żeby nabijać sobie oglądalność, zmontowany z poprzednich sezonów...
bez Cristiny to juz nie to samo....wlasnie ogladalam osatni odcinek z jej udzialem i jak zawsze mam zlamane serce...Dereka i Torres tez brakuje. Mam wrazenie, ze nie potrafia poprowadzic ciekawie watku Meredith bez Dereka
Bardzo, choć i dla mnie postać Christiny Yang była numer jeden. I nadal mi jej brakuje. Co ciekawe nie brakuje mi Dereka , ani Izzie. Nie odczułam też straty George, za to naprawdę mnie wkurzyli Torres :-)
Zdecydowanie nie, zbyt dużo pierwotnych bohaterów usunięto, a nowi są bezbarwni lub irytujący..
Głównie irytuje mnie postać Amelii, ale akurat teraz jej nie ma, więc coraz lepiej mi się ogląda :-)
wlasciwie to sie im nie dziwie, ze uczekaja, 13/14 lat w jednym serialu to zbzikowac sie da ;) do 20 sezonu nie zostanie nikt z oryginalnej obsady :P
Oglądam Chirurgów z doskoku. Obejrzałam właśnie odcinki najnowszej serii i pytam: Co to do cholery ma być?! Inaczej nie da się tego określić. Ten szpital to jakaś patologia. Jeśli dobrze rozumiem, mąż Bailey to jej podwładny, żona Webbera to jakaś szycha, której syn i synowa także są lekarzami i oczywiście cała czwórka pracuje razem, choć pani Webber tylko chwilowo, bo musiała się zająć tym konkretnym pęcherzem moczowym.
Poza tym pracuje córka Webbera - nie wiem, ile jeszcze przyrodniego rodzeństwa dodadzą Meredith. Aha, i Meredith pracuje z pięćdziesiątą siostrą Dereka.
Brakuje mi jego i Christiny. George'a i Izzie nigdy nie lubiłam.
Nie wiem też, co z dziećmi Meredith - przecież ona jak nie siedzi w pracy, to może sobie wyjść na cały dzień i szukać Alexa, który, uwaga, leżał przez ten cały czas w (jej?) łóżku (!).
Rozstrząsano w iluś odcinkach wątek wyroku Kareva i od razu stwierdziłam, że na końcu i tak magicznym sposobem nie pójdzie do więzenia (nie poszedł, jeśli ktoś się nie domyślił).
Kto w ogóle wymyśla ten scenariusz? To wszystko robi się niedorzeczne. Plus dziecinne zachowanie Amelii.
Nie mówię już o głupich dialogach, rozdygotanej emocjonalnie April i irytującej Elizie Minnick.
Pierwsze sezony były czasem zabawne, czasem wzruszające, teraz mamy tylko napuchniętego Alexa i Meredith, która wygląda na 50 parę lat i zajmuje się wszystkim, tylko nie rodziną. Pamiętam dylematy Bailey związane z macierzyństwem. Tu tego nie ma, choć wtedy sama Grey krytykowała pracujące matki. Teraz jest Matką Shepherdową Bolejącą i każdy, kto jej nie wielbi z miejsca, zaraz jest czarnym charakterem.
O Meredith mozna powiedziec, ze jest matka jak w jej domu widac zabawki w tke albo hak od czasu do czasu sama o tym wspomni. Ciekawe skad ma opiekunke co 24/7 siedzi jej z dziecmi.
Też mnie to zastanawia. Maggie chyba z nimi mieszka, ale przecież też jest chirurgiem. Może ma kilka niań? Pamiętam, że synek Bailey często sie pojawiał w serialu, raz był nawet pacjentem. Nie musiała mówić o tym, że jest matką, bo to po prostu było widać.
A poza tym gdzie te dzieci mieszkają? Na piętrze są 3 sypialnie: 1. Mer, 2. Maggie, 3. Alexa.... Nie ma tutaj miejsca na pokój dla dzieci, no chyba, że na strychu ( Lexi chwilę tam mieszkała:P)
Wyobraziłam sobie, jak zamyka te dzieciaki na strychu i wsuwa przez szparę w drzwiach tacę z jedzeniem :D W kącie brudne sienniki i sterty kaset wideo z operacjami Ellis Grey. Pociechy krzyczące jedne przez drugie: Mamo, mamo, wypuść nas na dół!, na co Meredith odpowiada swoim schrypniętym głosem : Nie teraz, dzieci. Mama musi poszukać Alexa i wróci dopiero w nocy.
Niech już kończą - bo w 13 sezonie nic się nie dzieje. Pomijając że w Med zachowuje się jakby wogóle dzieci nie miała - to dobrze bawi się jako nastolatka w samochodowych rozmowach o seksie wraz z ze swoimi żeńskimi przybranymi członkiniami rodziny. Wyciskają z tej złotej kury jajeczka :)
Ja cały czas oglądam i nie wyobrażam sobie, żeby się skończył, oczywiście dopóki jest Mer. Najbardziej brakuje mi Sloana i Lexie, innych jakoś nie, polubiłam Riggsa i wątek jego i Meredith, ale coś się urwał, jak dla mnie może być też z Alexem, najbardziej mnie drażni Amelia, mam nadzieję, że odejdzie na zawsze i oczywiście Minnick. Jak komuś się znudził serial zawsze może poszukać nowego ;) A co do dzieci, też się zastanawiam, gdzie je chowa, ale w końcu to tylko film...
w momencie w którym poweidzieli, że Megan zaginęła na wojnie wiedziałam , że Homlanda zrobią, jak się skipnie Riggs z Mer, to jak karma , albo prawo Murphyego
poczekajcie do ostatnich odcinków sezonu 13 odcinek bombowy namieszają jak zwykle ale mnie sie podobał tylko szkoda jednej osoby która odchodzi z serialu ale mam nadzieję że wróci bo ją lubiłem
Z jednej strony cieszę się na kolejny sezon, aczkolwiek nie bardzo rozumiem o czym miałby być. Wydawało mi się że w 13 sezonie wątek Alexa będzie kulminacyjny, ale jakoś szybko się skończył i bez większego oddźwięku na historii. Z postaci najbardziej brakuje mi Christiny, Lexi i Izzy, w takiej dokładnie kolejności. Jo się snuje wiecznie naburmuszona po korytarzach, Amelia jak zwykle ma problemy ze sobą, tak samo jak i irytująca, piskliwa April. Edwards stała się wieczną cheerliderką, zawsze się przyklei do jakiegoś specjalisty. Owen praktycznie nie istnieje w tym sezonie, tak jak i J.Avery. Mer zamienia się w samozwańczego psychoterapeutę. Już zapomniałam dlaczego wciąż oglądam ten serial :/ Chyba przydałaby się kolejna strzelanina/zamach na centrum handlowe/wypadek samolotu albo promu, żeby "oczyścić atmosferę". Nie ma już ciekawych przypadków, nikt nie prowadzi innowacyjnych badań, brakuje mi też rywalizacji, Stażyści praktycznie niewidzialni, Chyba ostatni którzy mieli "jaja" to rocznik Lexi :/ No ale pożyjemy zobaczymy. Może Shondzie uda się mnie jeszcze zaskoczyć i trzymam za to kciuki!
April chyba nie zdaje sobie sprawy, ze jak wroci Meredith to ona wróci na swoje poprzednie stanowisko, Minnick jest wkurzajaca, ale Jo to przechodzi sama siebie we wkur.... po ostarnim 14odcinku.
A Arizona to zdrajczyni, sama miala sapy do April, a teraz sie obsciskuje z ta Minnick, hipokrytka
Mnie w wątku Arizony (i wcześniej Callie) najbardziej drażni to, że jak tylko w serialu pojawia się jakaś inna lesbijka to na pewno zakocha się z wzajemnością w Arizonie (tak jak było z Callie i Penny). W tym serialu lesbijka nie może być singielką, zaraz jej przyprowadzą jakąś nową postać (najlepiej znienawidzoną - por. Penny, Minnick) do pary.
ale się uśmiałem jak minnick kiedy umawiała się z arizona i obiecała jej zrobić pierogi powiedziała że zasmakują jej i innych już nie będzie chciała jeść oczywiście powiedziała jej o tych pierogach po polsku więc w serialu minnick ma polskie korzenie
Mnie się tam podobał 13. sezon i naprawdę czekam na kolejny. Chylę czoła przed Shondą, że już 13 (!) sezonów za nami, a ona nadal potrafi zaciekawić widza i wymyślić interesujące wątki.
"Chirurdzy" byli i są moim serialem nr 1.
Bardzo zły pomysł. Uwielbiam ten serial, ale 13 sezon powinien zamknąć wszystkie wątki i odpuścić. Męczy już mnie oglądanie wiecznych tajemnic, ukrywania się itd. Amelia przechodzi samą siebie w wymyślaniu bzdurnych powodów, dlaczego nic nie może powiedzieć mężowi. Owen wiecznie żyje w cieniu swoich żon z tym, że Cristina była wyrazista i miała to coś, ale i tak nigdy nie uderzy w pięścią w stół tylko będzie czekał, czekał i czekał i może w końcu Amelia się zlituje i przestanie go traktować jakby nie istniał. Bardzo lubiłam postać Arizony, ale jej granie na dwa fronty już mnie dobija. Tak jak ktoś napisał wyżej zakochuje się w każdej lesbijce, która pojawi się w szpitalu, a potem wszystkim próbuje wmówić, że się mylą i tylko ona dobrze zna się na ludziach i daje im szanse. Jo to taka jedna wielka smutna postać i kolejna, która skrywa wiele tajemnic tylko, że rozpowiada je wszystkim dookoła tylko nie swojemu partnerowi, a potem ma jeszcze żal do Alexa, że ten ją podobno źle traktuje i jest obecnie największą "sierotką" w serialu. April to taka chorągiewka robi to co najbardziej się jej opłaca, a potem wszystkim tłumaczy, że to dlatego, że ma dobre serce i się na wszystko zgadza. Wątek Riggsa i Meredith mi się w miarę podoba, ale co to by było gdyby o ich relacji dowiedziała się kolejna z miliona przybranych sióstr czyli Maggie znowu wybuchłaby wielka afera. Bailey dostała trochę władzy i myśli, ze wszystkie rozumy pozjadała. Reszta postaci została tak "wygaszona", że nawet ich nie zauważam. Wydaje mi się, że specjalnie ciągnął ten serial, bo fani nadal oglądają i próbują pisać scenariusz byle go pisać i żeby oglądalność się w miarę zgadzała.
oglądam, bo oglądam od samego początku. gdy zmarł Derek, serial dla mnie niestety też. jest nijako, nowi aktorzy mnie irytują.
Zachowanie Amelii w stosunku do Owena jest jak najbardziej zasadne, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę jej historię, przejścia i doświadczenia. Z tego co kojarzę, większość ludzi z otoczenia Shepherd (oprócz Alexa) nie ma bladego pojęcia jak potoczyło się jej życie. Wiedzą jedynie o uzależnieniu od oksykodonu, zaś cała reszta? Cóż, zostało to zepchnięte w cień i zapomniane, na rzecz budowania swojego wizerunku i pozycji. Ludzie nie znając jej przeszłości traktują ją w oparciu o to co osiągnęła na gruntach Grey-Sloan. Naprawdę dziwisz się Amelii że boi się wyjawić tak wielki sekret? Że pomimo bycia świetnym lekarzem, nie potrafiła powiedzieć stop, skutkiem czego obudziła się obok martwego ukochanego, będąc w ciąży z dzieckiem które przeżyje 2-3 minuty? Ona przez całą ciążę żyła ze świadomością, że będzie matką przez krótką chwilę; że to ona zabiła swoje własne niewinne dziecko. To jest tak niewyobrażalna trauma, że dla mnie jej podejście do sprawy idealnej rodziny według Owena, to coś zupełnie naturalnego. Poza tym, Owen jest apodyktyczny i egoistyczny. On osacza i liczy na natychmiastowe efekty. Tu, już i teraz.
wcale się jej nie dziwię urodzenie dziecka bez mózgu które przeżyło tylko 43 minuty potrafi wywołać traumę
tak jej przeżycia - ale Owen o nich nie wiedział.. a jego niesamowite parcie na rodzine staje sie bardzo zauważalne - ale kurcze akurat trafił na niezależne kobiety - Christina czy po przykrych bardzo doświadczeniach Amelie i może tez tak to się rzuca w oczy. Z drugiej strony pewnie uciążliwe ale czy to takie złe ,że facet chce mieć rodzinę ?
scenarzyści trochę są nie konsekwentni jeśli chodzi o scenariusz owen niby wie że amelia miała dziecko które przeżyło 43 minuty w odcinku kiedy april rodziła tego chłopca z łamliwością kości i wszyscy chodzili zapalić te świeczki w przyszpitalnej kaplicy pod koniec odcinka amelia właśnie w tej kaplicy powiedziała owenowi o dziecku i o tym że żyło tylko 43 minut a teraz wygląda to tak jak by on w ogóle nie wiedział o jej dziecku albo był pijany kiedy mu o tym powiedziała albo w co jestem bardziej skłonny uwierzyć scenarzyści nie pamiętają co w scenariuszu wypisują
Chyba kiepski pomysł biorąc pod uwage to że chyba aktorce grającej Meredith nie chce sie już zbytnio grać. We wcześniejszych sezonach była w każdym odcinku, w 13 sezonie nie było jej już w trzech. Poza tym 13 sezon to odgrzewane kotlety
1. Rozdygotana emocjonalnie Amelia która nie wie czego chce
2. Wiecznie skrzywdzony przez kobiety Owen, który oprócz tego nie ma żadnego wątku
3. Panna "poradze sobie sama" Wilson, która tylko sie snuje i irytuje. I niepotrzebnie komplikuje sprawy
4. Arizona która rzuca sie na każdą napotkaną lesbijke
5. Wieczne rozterki Jacksona i April, para która widać że sie kocha ale nie zgadza sie praktycznie w niczym, chyba dla zasady
Z pozytywnych aspektów 13 sezonu to chyba jedynie Meredith+Riggs, taki powiew świeżości. No i niezniszczalna stała przyjażń Alexa i Meredith. Tyle.
Prawda, ciągną to jak flaki z olejem a nagle w 3 sekundy Webber i Minnic pracują ze sobą jakby nic sie nie wydarzyło :o
Jakieś obozy, jeden za Webberem, drugi za Minnick. Dwa odcinki później problem rozwiązany nie wiadomo jak.
bo po miedzy tymi odcinkami w serialu nie musiał upłynąć dzień a np. 2 miesiące jak nie więcej
tu sie zgodzę ale zaskoczył mnie fakt -gdy April zauważyła-zainteresowanie Jacksona i siostry Meredith-poważnie w którym momencie- bo mi raczej nawet w chwile choroby Matki -traktowałabym to jako gest przyjaciela ,troski? czy coś przeoczyłam?
Uważam tak samo, chociaż coś mi sie tak wydawało że pociągną ten wątek w strone potencjalnego romansu. Z ludzi którzy byli znajomymi znajomych stali sie nagle sobie bliscy, a wiemy co to oznacza w Chirurgach. Jedyna damsko-męska para przyjaciół w tym serialu to Meredith i Alex. No i coś tam było z Arizoną i Webberem, ale jak wiemy Arizona w mężczyznach nie gustuje.
przyjaźń Caliope i Marka- z prześwietnym poczuciem humoru :) brakuje tych osób w serialu..
To nie jestem sama -nagły przypływ uczuć tej pary przyjaciół jakoś znikąd ;) wzięty .I to pchanie przez April koleżanki w ramiona byłego męża też jakieś takie.. dziwne nieprawdziwe
Zly pomysl. Bardzo lubilam poczatkowe sezony ale jak dla mnie sezon powinni uciac juz w polowie, kolo 7 sezonu, teraz pisza scenariusz byleby tylko cos napisac, a aktorzy uciekaja gdzie sie da, chyba tylko Meredith i Bailey zostaly z tych pamietnych postaci z poczatkowych sezonow. Robi sie absurd na absurdzie- Meredith i jej niewidzialne dzieci, Meredith i jej orszak siostr. W tym szpitalu tak czesto zmieniaja sie lekarze, ze ciezko sie czasem polapac kto tam pracuje. Jak dla mnie serial skonczyl sie jeszcze przed odejsciem Cristiny (cholera wie, ktory to sezon byl).
A jeszcze Alex i Webber sa. Aktorzy tak szybko uciekaja, ze do 17 sezonu nie zostanie nikt z poczatkowych sezonow.