A może to sprawka dobrych zwiastunów, że film nie spełnia oczekiwań lub tego, ze niezwykle łatwo wyobrazić sobie, jak ten film mógłby być o wiele lepszy?
A gdyby nie ten hollywoodzki nieznośny happy end?
A gdyby tak trochę mniej "komedii romantycznej" a więcej porządnego dramatu?
A może tak więcej o głównym bohaterze, jego nawykach i sposobie na życie, a potem dopiero jak ono stopniowo się rozpada?
Tak czy siak...
Polecam jedynie na leniwe wakacyjne niedzielne przedpołudnia.