Chociaż jestem wielkim fanem japońskiej animacji, to Ona i Jej Kot nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Ten skrajny
minimalizm w stosunku do bardzo szybko opowiadanej historii powoduje brak spójności. Spójność też przerywają te
napisy co jakiś czas, które wyskakują z ekranu tylko na chwilę, nie dając czasu przetrawić poprzedniego rozdziału. Może
gdyby było więcej muzyki, miasta, deszczu w stosunku do narracji złapałbym tę estetykę, bo rozumiem, że to o nią tutaj
chodzi. Na pewno treść jest tu mało ważna: dosłowny, prosty sentymentalizm i romantyzm w rodzaju Paulo Coelho. Nie
widzę powodu, żeby uznać tę animację za coś lepszego niż dajmy na to reklamy aparatu czy sieci komórkowej.