który trzyma w napięciu.W którym jakoś samoistnie nasuwa się jakieś nadprzyrodzone rozwiązanie. Podczas gdy okazuje się ono bardzo prozaiczne, brutalne i okrutne. Tak jak jestnatura człowieka
Nie ma dobrych ludzi, są tylko tacy, co nie maja okazji. Wszak to okazja czyni złodzieja. Piękna ścieżka muzyczna. Dobre kreacje aktorskie, szczególnie matki, która chce wierzyć racjonalnie, w coś nieracjonalnego. I brata, który sam nie wierząc w tą historie, wierzy, ze Melisa w tej historii jest szczera. I to on jest najbliżej prawdy.
Dla mnie zepsuło dobre wrażenie kilka rzeczy: wątek wróżki, wyjaśnienie skąd ciąża, a ta ucieczka do lasu zamiast do samochodu to śmiech na sali.
1. Wątek wróżki, może, dlatego, że Melisa wierzyła w mistycyzm. A może, dlatego, żeby utwierdzić widza w „cudzie”
2. O ciąży pisałam w swoim komentarzu
3. Ucieczka do lasu w tej sytuacji była jak najbardziej logiczna.
Bill biegł za nim z bronią. Na prostej drodze do samochodu, który stał dość daleko od domu, ustrzeliłby Philipa jak królika. Już nie mówiąc o tym, ze o kulach, to raczej nie mówmy o ucieczce. Las miał pod nosem, i możliwość, że tam uda mu się ukryć. Na prostej drodze nie miałby szans.
Dla mnie to wszystko jest jakieś nie takie. Z ucieczką Phillip zdążyłby dobiec, (gdyby się nie gapił), zanim facet pozbierałby się z piwnicy z bronią.