Jest po prostu za krótki - autorzy chcieli upchnąć za dużo na raz, przez co niektóre wątki
zostały brutalnie skrócone i stały się niejako żenujące. Powinien trwać co najmniej pół
godzinki dłużej. Za to wykonanie mistrzowskie - każdy fragment w slow motion = ciary na
plecach, nie tylko ze względu na doskonałą pracę grafików. Muzyka rodem z Tronu Mrozu
idealnie pasuje do tych scen :-)
Mocne 8/10. Nie sądziłem, że robi się jeszcze tak dobre bajki ;-)
Biorąc pod uwagę, że film jest adaptacją pierwszych trzech tomów serii, z których każdy ma jakieś 200-250 stron, co daje około 600-750 stron treści do zekranizowania, a film trwa ok. półtorej godziny: jest tragedia. To jest rozmiar powieści jak u Harry'ego Pottera, który też średnio miał mniej więcej taką ilość treści, a filmy o nim trwają jakieś 2-2,5 godziny, przy czym też wiele wątków w Harrym Potterze jest ucinanych.
Seria Ga'Hoole ma 14 tomów + dodatkowe książki o uniwersum, więc twórcy filmu totalnie zawalili sprawę, bo film poza tym, że ładnie wygląda, jest dziurawy jak szwajcarski ser. Nie pozwala nam poznać bohaterów na tyle, żeby z nimi sympatyzować i przez to nie zachęca do sięgnięcia po książki. A to naprawdę źle, bo powieści Lasky i sowi świat przedstawiony w nich jest bardzo szczegółowy i dobrze przemyślany, i czyta się to tak samo przyjemnie jak słynnego Pottera.
Przykre, że tak dobra powieść dostała tak kiepską ekranizację.