Główni bohaterowie zachowują się jakby naćpali się amfetaminy, dużo gadają, krzyczą, wszyscy są jacyś tacy za-dynamiczni i zbyt-pewni siebie, trochę się czułem jakbym oglądał film dla nastolatków, gdzie więcej się gada i działa niż myśli, takie se filmidło do piwka, nic szczególnego.
Do tego te dialogi/monologi to był jakiś koszmar. Szkoda bo Peter Berg to dobry reżyser i wycisnął ile się da z tego scenariusza. Plusa za sceny akcji i Iko Uwaisa
Mark Wahlberg nigdy na Oskara nie zasługiwał, ale tutaj to już wyjątkowo nie da się go oglądać. Zachowuje się jakby miał ADHD, ciągle nawija, strzela tą gumką na ramieniu. Już po 5 minutach miałem ochotę strzelić go w łeb. Reszta obsady nawet daje radę. Azjata nieźle się bije. Fabuła jest totalnie durna i dziurawa. Tak jak piszesz. Jak się mózg wyłączy to da się obejrzeć.
Urodził się z nadpobudliwością, jest to wyjaśnione zaraz po pierwszej akcji. Dlatego dużo i szybko mówił. Strzelanie gumką to element terapii mający na celu opanowanie emocji w momencie pobudzenia. Gumka była na nadgarstku, nie ramieniu ;)
wygląda jakby wyszedł prosto z planu "Pain and Gain", tam tez nawijał szybko jak nakręcony. Ale sam film w sobie okej. Końcówka nawet zaskakująca ;)