Oczywiście jest to trochę głupkowate, bohaterowie czasami zachowują się jak kretyni, ale ja to kupuję. Eliminacja jednego z negatywnych bohaterów na drabinie/strychu zasługuje na oddzielną nagrodę :D
Fakt, komin też był dobry, ale na sali, gdy pojawił się gwóźdź programu, to ludzie płakali ze śmiech i ja też :)
Nie ma to jak odpowiedzieć samemu sobie :D
Mi najbardziej podobała się rozwałka w szopie w rytmie "Christmas Time" Bryana Adamsa:-) Ogólnie sceny eliminacji bad guyów są świetne i ciągną ten film w górę. Ta z drabiną też fantastyczna (widać, że twórcy lubią "Kevina..."), chociaż akurat ze złoli jakoś tak polubiłem tego Bjorna i było mi go szkoda...