Surrealistyczny, erotycznie rozgoraczkowany, balansujący pomiędzy niskim a wysokim. Wszystko jest tutaj podane w jakiejś bizzarnej zawiesinie snu, gdzie nie bracuje przemocy, ale i piękna. Zdjęcia czasem przypominały mi filmy Kennetha Angera, czy Dereka Jarmana. Nie jest to adaptacja powieści Williama Burroughsa, ale jego duch jest w filmie mocno odczuwalny.