Myślę, że już o tym blisko dwudziestoletnim filmie śmiało możemy napisać: klasyka. I to zarówno jeśli chodzi o gatunek filmowy, jak również gdy mowa o filmach związanych z okresem świątecznym. "Dwaj zgryźliwi tetrycy" to absolutnie fantastyczna komedia, z perfekcyjnie odegranymi rolami dwójki tytułowych bohaterów....
mój to gdy Tatko mówi do nich po bójce na jeziorze: "Cholerni smarkacze", a po chwili; Dzieci. Nie sposób z nimi żyć, a zastrzelić nie można" wymiata!!! :))))
W ciekawostkach napisano że jest parodią filmu"Kevin sam w domu". Jakoś nie doszukałem się podobieństwa.
Sami Swoi po amerykańsku z cudownymi rolami Lemmona i Matthau’a (świadomość czasu ich późniejszych śmierci przydaje ich „występowi” dodatkowego uroku), którzy w objęciach Minnesoty, przypominającej o alaskowej Cicely, raz jeszcze postanawiają pooddychać pełną piersią. I zdecydowanie lepiej im to wychodzi niż...